08 lipca 2016

Czerwiec ...oj działo się, działo

Źródło: internet

Tegoroczny czerwiec obfitował w mnóstwo wydarzeń, tak w naszej rodzince jak i  poza nią. Wielu sądzi, że przejdzie on do światowej historii.

W czerwcu tego roku obywatele Wielkiej Brytanii opowiedzieli się w referendum za wyjściem z Unii Europejskiej czym spowodowali spore zamieszanie wśród pozostałych członków wspólnoty oraz na światowych giełdach.
Nasi piłkarze nożni, natomiast, dostarczyli nam wielu emocji świetną grą na Mistrzostwach Europy. Rozstali się z turniejem w ćwierćfinałach mimo, że według mnie, przy odrobinie więcej szczęścia mogli powalczyć w półfinale.
Kolejnym historycznym, choć może nie na skalę światową, wydarzeniem była 10 rocznica naszego ślubu. Aż trudno uwierzyć, że już tyle czasu minęło od jednego z piękniejszych dni w moim życiu :).

Wróćmy jednak do początku. W pierwszy weekend czerwca pojechaliśmy świętować dzień dziecka z pozostałymi polskimi (i nie tylko) rodzinami. Pogoda dopisała i zdawało się, że wszyscy dobrze się bawili.

Karolina i Sienna miały niezłą zabawę :).

Pokazy tradycyjnych strojów polskiej szlachty i rycerzy.

Przeciąganie liny - początkowo tylko dzieci i opiekunowie, później dołączyli rodzice :D. 

Karolcia ćwiczy Krav Magę.

Z naszymi sąsiadami Sienna, Martha i Noah.

The Little Gym, gdzie Karolcia chodzi na zajęcia z gimnastyki, z okazji zakończenia roku przygotowała pokaz umiejętności naszych dzieciaków. Córcia bardzo wiele się nauczyła przez tych kilka miesięcy i nabrała pewności siebie.

I rozpoczynamy ... 

Z jednym z instruktorów.

Balansowanie na belkach.

Zasłużony medal.

Duma aż bije po oczach :).

W połowie czerwca Karolcia zgubiła, a raczej wyrwała sobie, pierwszego mlecznego zęba! Już od jakiegoś czasu jej się ruszał i nie mogła się doczekać kiedy wypadnie. Wreszcie zaczęła mnie prosić, żebym go wyciągnęła. Nie chciałam tego zrobić, bo na samą myśl ściskało mnie w dołku ... . Zdecydowała więc, że zrobi to sama. Jak pomyślała tak uczyniła.

13.06.2016

Kilka dni później odbywał się gminny wyścig charytatywny na hulajnogach i rolkach. Córcia oczywiście była pierwsza do uczestnictwa. Zawody bardzo jej się podobały, tym bardziej, że po nich mogła uczestniczyć w przygotowanych przez gminę atrakcjach  :).



Jedna z atrakcji - jazda na osiołku.

W czerwcu udało nam się też wybrać do Vianden. Planowaliśmy tam pojechać odkąd sprowadziliśmy się do Luksemburga, ale zawsze coś stawało nam na drodze. Wreszcie dotarliśmy do tego uroczego miasteczka, obok którego na szczycie wznosi się pięknie odrestaurowany, czternastowieczny zamek.

Czeka nas trochę wspinaczki.

Mury obronne miasteczka.

Zamek w pełnej okazałości.

Widok na zamek i miasteczko Vianden z tarasu widokowego.

Wracamy z tarasu widokowego, tak jak się tam dostaliśmy - wyciągiem.

Jak już wspomniałam wcześniej, w tym roku obchodziliśmy z mężem 10 rocznicę ślubu. Żeby było zupełnie wyjątkowo, tym razem to Maciej zajął się organizacją wszystkiego. Najpierw zabrał mnie na wykwintną kolację, której, szczerze powiedziawszy, trochę się obawiałam. Nigdy wcześniej nie byłam w michellin'owskiej restauracji i bałam się nie tyle tego czy będę potrafiła się zachować ;), co o to czy nie zrobię siary nie zachwycając się potrawami przygotowanymi przez wybitnego kucharza (niestety znana jestem z nielubienia wielu rodzajów jedzenia ;(). Na szczęście kompromitacji nie było, bo jedzenie było naprawdę pyszne :D.
Tydzień później pojechaliśmy całą rodzinką do Paryża na długi weekend - tam, gdzie prawie że 12 lat temu zgodziłam się zostać żoną swojego męża :). Byłam zachwycona, zresztą nie tylko ja :D.
Mąż spisał się na medal xoxo.

Gotowi do wyjścia :D.

Przepiękny starter, aż szkoda było zabrać się do jedzenia.

Lokalne warzywka z pudrem z oliwy - to cos białego  po prawej.

Wieprzowinka z wędzoną sardynką, selerem i buraczkami ćwikłowymi. Nigdy bym nie pomyślała, że to dobra kombinacja, ale okazała się rewelacyjna! 

Przed deser :)

Deser. Kiedy go przynieśli byłam oburzona, że zostawili kawałek pozłotka. Kiedy jednak spojrzałam dyskretnie na Macieja talerz  i zobaczyłam podobnej wielkości kawałek pomyślałam, że tak chyba ma myć ;). Miało tak być i było całkiem smaczne :)


Po deser ... :)

A tu już Paryż ...
Obowiązkowy punkt programu :).

Łódką po Sekwanie - świetny sposób na zwiedzanie, zwłaszcza z dzieckiem :).

Statua Wolności i Wieża Eiffela na jednym zdjęciu ... .

Przed Luwrem.


Fotka dla ludzi z dobrym wzrokiem - Łuk Triumfalny w tle ;).

Kolejny punkt programu - Mona Lisa.

A tutaj zagadka: Czy potrafisz znaleźć wróżkę na tym obrazie? Karolcia opisując obraz tak własnie nazwała aniołka, którego tam widać ;).

Przed Katedrą Notre Dame. Byliśmy tu już mocno zmęczeni po całym dniu wędrówki.

Następny dzień to był relaks na całego. Najpierw plac zabaw w Ogrodach Luksemburskich.



Później piknik w tych samych ogrodach.

A na koniec wspieranie naszych piłkarzy na Polach Marsowych. Wygrali ze Szwajcarią i zakwalifikowali się do ćwierćfinałów Mistrzostw Europy :D.

Wraz z lipcem przyszła do Luksemburga piękna pogoda więc na pewno nie będziemy się nudzić :).


Czytaj dalej »