Powoli kuruję się z załapanej od Karolci choroby. Nie jest już źle, ale było całkiem kiepsko. Po kolejnej w tym sezonie infekcji zaczynam się poważnie zastanawiać, czy w przyszłym roku nie zdecydować się na szczepienie przeciwko grypie. Myśli takie nachodzą mnie zwłaszcza wtedy, kiedy widzę dzieciaki sąsiadów (szczepione co roku od kilku już lat) biegające na krótki rękaw i w skarpetkach po śniegu, a których żadne choróbska się nie imają!
Po chwili namysłu wracają jednak wszystkie wątpliwości. Wyczytałam bowiem, że jak się raz taką szczepionkę poda, to trzeba kontynuować już co roku. A co jeśli jej zabraknie, albo z jakichkolwiek innych powodów nie będziemy mogli córci zaszczepić. Poza tym, zastanawiam się, jaki to może mieć wpływ na naturalną odporność dorosłego już człowieka.
To normalne, że dzieci więcej chorują. Dzięki temu młody organizm buduje swoją odporność na dalsze, dorosłe lata. Czy pozbawiając dziecko możliwości powalczenia z atakującymi je wirusami i bakteriami nie zabieramy mu okazji do zbudowania naturalnej odporności? Czy nie czynimy i tak kruchej już istoty jeszcze mniej samodzielną?
Z drugiej strony, często w wyniku powikłań po przeziębieniu konieczne jest podanie antybiotyku. Czy to nie jest jeszcze gorsze? Antybiotyki przecież wyniszczają organizm, zwłaszcza dziecka. Do tego bakterie uodparniają się na antybiotyki i istnieje obawa, że pojawi się taki ich rodzaj, który będzie odporny na wszelkie leki.
Sama już nie wiem co robić. A Wy, szczepicie czy nie?
Zimny pot mnie oblewa jak słyszę o szczepieniu małych dzieci na grypę..., nigdy tego nie zrobię. Nie ma większej propagandy na świecie, jak to, że szczepionki na grypę są skuteczne. Grypa to wirus, nie jesteśmy w stanie przewidzieć jakie szczepy powstaną w tym sezonie, a skład chemiczny szczepionek jest zatrważający. Na infekcje gardła, uszu i zatok (bo tu zaczyna rozwijać się choroba) niezawodnym środkiem jest woda utleniona w połączeniu z roztworem jodu, do tego witaminy C i D - polecam publikacje dr Jerzego Zięby. Stosujemy te metody i nie pamiętam kiedy ostatnio któreś z nas było u lekarza. Poza tym zdrowe odżywianie to podstawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aneta G.
Ja do tej pory dokładnie tak samo buntowałam się przeciw szczepionkom, bo wierzyłam, że powinniśmy być w stanie sami się obronić. Kiedy jednak widzę, że Karola co kilka tygodni jest chora zimą, gdy szczepione dzieciaki sąsiadów gwiżdżą sobie na warunki pogodowe i są zdrowe jak ryby, to zaczynam mieć wątpliwości ... . Z drugiej strony może ich dzieciaki są naturalnie bardziej odporne. Karolina miała w dzieciństwie nietolerancje pokarmowe i lekarz twierdził, że przez to jest też bardziej podatna na łapanie wirusów, bo ma więcej wilgoci w drogach oddechowych. No nic na razie jest dobrze. Mam jeszcze rok na zastanowienie i poczytanie dr Zięby. Dzięki za podpowiedź :). Pozdrawiam!
UsuńWydaje mi się, że na grypę nigdy nie będziemy szczepić. Na wszystkie podstawowe z kalendarza szczepień szczepię. Ostatnio w szkole Ola miała dwa szczepienia - MMR i 4 w 1.
OdpowiedzUsuńPóki co, dzieci prawie wcale nam nie chorują. W tym miesiącu piąte urodziny Oli a ona miała tylko dwa antybiotyki w życiu, w tym swój pierwszy w zeszłym roku, w wieku czterech lat. Oby tak dalej.
Ale Karolcia też chyba dużo nie choruje? Dużo zdrowia życzymy!!! Aurelia
To świetnie, że dzieciaki zdrowo Wam rosną :). Karolina ogólnie jest zdrowym dzieckiem, ale tym roku dwa razy miała wysoką gorączkę i mocny kaszel, raz po raz. No i zaczęłam rozważać opcję szczepionki przeciwko grypie, ale tak szczerze, to też wolałabym tego uniknąć.
UsuńSzczepionki, które są w kalendarzu szczepień w danym kraju też robimy :). Na szczęście z wiekiem jest ich coraz mniej :D.
J.