29 czerwca 2016

Przychodzi baba do lekarza czyli kilka słów o luksemburskim NFZ

Dzisiaj w paru słowach opowiem Wam jak wygląda wizyta u lekarza w Luksemburgu (nie znajdziecie tu niczego na temat pobytu w szpitalu, bo na szczęście jeszcze nie mieliśmy okazji sami się przekonać jak to wygląda i obyśmy niezbyt szybko byli do tego zmuszeni ;)).

Większość usług lekarskich w Księstwie jest współfinansowanych przez państwo (w większym lub mniejszym stopniu). Nie wygląda to jednak tak jak w Polsce czy Kanadzie, że idziemy do lekarza, załatwiamy co trzeba i jeśli jest to przez państwo pokrywane, mówimy dziękuję i do widzenia. W Luksemburgu za każdą jedną usługę trzeba najpierw zapłacić, a dopiero potem postarać się o zwrot kosztów.

Zacznijmy jednak od początku. Żeby w ogóle z CNS, czyli odpowiednikiem polskiego NFZ, móc się komunikować, trzeba zaopatrzyć się w kartę medyczną. Otrzymuje ją każdy, kilka tygodni po zameldowaniu się na terenie Księstwa (my czekaliśmy około ośmiu tygodni). Jest ona ważna tylko przez kilka miesięcy więc trzeba pamiętać o jej regularnym odnawianiu (na szczęście można to zrobić online). Jest to dość uciążliwe i bardzo nieekologiczne (za każdym razem po kilku dniach od złożenia wniosku o odnowienie przychodzi kolejna plastikowa karta)!




Idąc na pierwszą wizytę do lekarza należy ją ze sobą zabrać. Na jej podstawie recepcjonistka wprowadza nasze dane. Dobrze, żeby były one poprawne, bo używa się ich przy drukowaniu faktury, którą otrzymujemy po wizycie.

Jeśli kwotę należną płacimy od razu, to na fakturze ląduje pieczątka i podpis lekarza. Taką fakturę można wrzucić do koperty i wysłać do CNS na adres:

CAISSE NATIONALE DE SANTE
PRESTATIONS EN NATURE REMBOURSEMENTS
L-2980 LUXEMBOURG

UWAGA 1: List ten nie wymaga znaczka.

UWAGA 2: Wysyłając pierwszą fakturę do CNS należy załączyć dokument zawierający informacje dotyczące waszego konta bankowego, który otrzymuje się przy jego otwarciu (my dostaliśmy go w 3. kopiach).

Jeśli wolimy zapłacić później, np. przelewem bankowym, to wysyłając fakturę do CNS-u, która w tej sytuacji nie ma pieczątki i podpisu lekarza, należy dołączyć potwierdzenie dokonania wpłaty.

Jakiś czas później (ok. 1-2 tyg.) powinniśmy znaleźć w skrzynce list z CNS informujący o kwocie zwrotu. Może się też zdarzyć, że zamiast takiej informacji zostaniecie poproszeni o wyjaśnienie jakiejś kwestii lub dosłanie dodatkowego dokumentu. Wtedy proces ten się wydłuża.

Jeśli jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami dodatkowego, prywatnego ubezpieczenia, to list z CNS, w którym wyszczególnione są kwoty zwrotu (w przypadku kiedy cała kwota nie została pokryta przez narodowego ubezpieczyciela), należy przesłać do agenta ubezpieczeniowego. Stamtąd dostaniemy zwrot pozostałych kosztów (lub tylko ich części, w zależności od planu, który wykupiliśmy). My jesteśmy ubezpieczeni w Foyer, gdzie wystarczy do bazy danych wrzucić skan listu z CNS. Tutaj wszystko odbywa się znacznie sprawniej, bo już w przeciągu kilku dni zwrot znajduje się na naszym koncie.

Tak więc bądźcie zdrowi, bo w Luksemburgu chorowanie jest dość kosztowne ;).

CIEKAWOSTKA: Jeśli korzystamy z opieki zdrowotnej w innym kraju europejskim, to wystarczy, że na fakturze lekarz umieści odpowiedni kod i CNS zwróci koszty tak samo jak gdyby leczenie miało miejsce na terenie Luksemburga (kliknijcie tutaj aby pobrać plik z odpowiednimi kodami).



3 komentarze:

  1. Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja niestety nie miałam nigdy okazji być u żadnego lekarza za granicą więc na dobrą sprawę ciężko mi się na ten temat wypowiedzieć. U nas czasami chodzę do kardiologa w https://cmp.med.pl/cmp-ochota/kardiolog/ i śmiało mogę stwierdzić, że są to wysokiej klasy specjaliści.

    OdpowiedzUsuń
  3. No dokładnie, też nie wiem jak działa zagraniczna służba zdrowia. Natomiast każdy wie jak to wygląda u nas w kraju i że do publicznych placówek stale są kolejki. Dlatego myślę o tym by sobie badania tutaj wykonać https://polmed.pl/badania/ . Zrobię je szybko i po problemie

    OdpowiedzUsuń