16 czerwca 2015

Schéine Mammendag


W ubiegła niedzielę obchodziliśmy w Luksemburgu Dzień Matki. Już od czterech lat jest to też moje święto. Kiedy myślami wróciłam do poprzednich 'uroczystości' z tej okazji, zdałam sobie sprawę, że do tej pory, każde z nich obchodziłam innego dnia. Pierwsze, kiedy Karolcia miała zaledwie kilka miesięcy, świętowaliśmy zgodnie z polską tradycją, 26 maja. Rok później, kiedy córcia była już w żłobku, jak najbardziej naturalnym wydawało się przyjęcie życzeń i kartki, które tam dla mnie przygotowała - według irlandzkiego kalendarza, w czwartą niedzielę postu (zwykle w marcu). W zeszłym roku przyszło mi się przekonać na własnej skórze, że kanadyjskie dzieci obdarowują swoje mamy szczególną uwaga w drugą niedzielę maja. Teraz już wiem, że w Luksemburgu Dzień Mamy przypada w każdą drugą niedzielę czerwca.

Jak wyglądał Mój Dzień? Rozpoczął się nie tak, albo raczej nie o tej porze, co planowałam. Pobudka o 5.40 nie była bowiem przewidywana ;). Na szczęście córcia dała się przekonać, że jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby wstać i wróciła do swojego łóżka. Nie minęło półtorej godziny i znów była u nas. Nie miałam serca odsyłać jej po raz kolejny. Mimo, że pora ciągle wydawała mi się być nieludzka, z uśmiechem na twarzy przyjęłam od Karolci piękną torebkę z upominkiem, którą przyniosła ze szkoły już w piątek, a do której nie pozwoliła mi nawet zerknąć. Sekretem podzieliła się tylko z tatą, kiedy wrócił po pracy, a później schowała niespodziankę głęboko do swojej szafy, żeby mamy nie kusiła. Kiedy przyszło już do otwarcia upominku, nie wiem która z nas była bardziej podekscytowana. Zajrzałam do tej tajemniczej torebki, a tam same cuda: ręcznie robiona kartka i najbardziej naturalny na świecie, domowej roboty peeling w pięknym, ręcznie ozdobionym słoiczku! A żeby było jeszcze fajniej, do słoiczka dołączona była receptura na to cudeńko. I to wszystko zrobiła moja córcia! Nie pozostało mi nic innego jak tylko wypróbować podarunek. Wskoczyłam pod prysznic, wypeelingowałam się i wyszłam ze skórą gładką jak aksamit :D. Później już tylko śniadanko, kawka na balkonie i na plażę :).



Dziecinnie prosty przepis na peeling.
1,5 szklanki cukru
0,5 szklanki oliwy z oliwek
20 kropli olejku eterycznego (lawendowy lub grejpfrutowy)

Skąd się wzięła plaża na Kirchberg'u? KPMG, nie po raz pierwszy podobno, postanowiło zorganizować taką atrakcję dla mieszkańców Luksemburga i nie tylko. Był grill, była muzyka, dobrze zaopatrzony bar, no i oczywiście lody. Dla najmłodszych amatorów plaży zorganizowano wiele bezpłatnych atrakcji: olbrzymie klocki lego, mini koparkę, którą dzieciaki mogły grzebać w piasku, zjazdy na desce, tatuaże, dmuchanie figurek z balonów i wiele innych. Starsi plażowicze mogli pograć w siatkówkę plażowa, badmintona albo po prostu poleżeć w słońcu na leżaku. To była dobra imitacja wczasów na Karaibach. Tylko szumu fal brakowało ;). Zresztą sami zobaczcie.















A tak brzmią życzenia z kartki, których niestety nie rozumiem. Brzmi ciekawie, prawda?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz