15 lutego 2016

Zagłębie Ruhry to nie tylko przemysł ciężki


Ponieważ w zeszłym tygodniu Karolcia miała tydzień ferii z okazji karnawału postanowiliśmy wyrwać się z Luksa na kilka dni. Początkowo miało to być kilka dni na nartach we Francji. Kiedy jednak zobaczyliśmy, że prognoza pogody nie jest zbyt dobra na ten okres, szybko zmieniliśmy plany i postanowiliśmy pojechać do miejsca, w którym śnieg będzie gwarantowany, a więc na kryty stok. Zdecydowaliśmy się na szusowanie w Bottrop, który jest podobno najdłuższym stokiem na świecie, ale co ważniejsze, jest przyjazny dla rodzin.

Był to nasz pierwszy raz na krytym stoku i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Jazda na nartach była przyjemna i fajnie było znów poczuć ucisk tych niewygodnych butów na goleniach i wiatr we włosach. Jednak czegoś brakowało. Najbardziej chyba pięknych widoków ze szczytu, ale też możliwości zmiany stoku, odkrycia kolejnej ścieżki i jej oswojenia. Tego dreszczyku emocji, który towarzyszy przy pierwszym zjeździe, kiedy nie wiesz co się kryje za zakrętem albo kolejnym pagórkiem. Chyba jedynym miejscem, w którym nie dało się odczuć różnicy była restauracja ;).

A jakie wrażenie zrobił na mnie ośrodek? Przede wszystkim, nie spodziewałam się tam aż takich tłumów! Pierwszego dnia nie byliśmy pewni czy uda nam się wejść, bo nie zrobiliśmy rezerwacji online. Następnego dnia byliśmy już o tyle mądrzejsi i pojechaliśmy z biletem w dłoni :). Wypożyczanie sprzętu szło całkiem sprawnie, nawet przy tak dużych liczbach zainteresowanych. Nawet na stoku nie dało się odczuć, że jest aż tylu ludzi. Jedynie przy wyciągu robiły się tłoki, zwłaszcza w godzinach popołudniowych. Wyciąg ogólnie był największym mankamentem tego miejsca. Był bardzo wolny i często się zatrzymywał. Aczkolwiek dla rodzin z dziećmi, które są zbyt małe na korzystanie z wyciągów orczykowych, a które często na niskich stokach się pojawiają, było to rozwiązanie idealne. Podsumowując jest to całkiem dobrze zorganizowany ośrodek i do tego w przystępnych cenach (za dzień zjeżdżania dla rodziny 2+1, wynajem sprzętu i wyżywienie bez ograniczeń przez cały dzień zapłaciliśmy około 100 euro).

Fragment stoku.

Wyciąg (najbardziej nudna i brzydka cześć w ośrodku).

Aczkolwiek próbowali ją troch podrasować ;).


Restauracja ...

i jadłodajnia.


Nasza narciarka. Drugiego dnia skręcała już w tym miejscu równolegle, nie na pizzę :D.


Korzystając z okazji, że już jesteśmy w tamtej okolicy, postanowiliśmy wybrać się również do Legolandu, akwarium See Life i do parku wodnego AQUApark.







Kino 4D było chyba największą atrakcją w Legolandzie - przynajmniej dla mnie. Karolci przypadł również do gustu plac zabaw (surprise, surprise ... ;) )



 A tu już fotka z akwarium :).


To była bardzo udana wyprawa - polecam :D!

3 komentarze:

  1. Bardzo fajnie wykorzystaliście ferie Karolci. Połączyliście przyjemne z pożytecznym :) Karolcia to prawdziwa narciara, nieźle sobie radzi! Koniecznie przekaż Jej od nas gratulacje! :) Aurelia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Aurelia, gratulacje przekazane :). Karolcia ma narciarstwo we krwi, bo już będąc mała fasolką szusowała ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń