18 kwietnia 2016

Wyprawa do Portugalii - Cz6. Lizbona


W Lizbonie wynajęliśmy mieszkanie więc trzeba się było zaopatrzyć w podstawowe artykuły spożywcze. Chleb, kawa, herbata, mleko, płatki, masło, itd., itd.. W supermarkecie dało się zauważyć, że Lizbona jest przygotowana na takich turystów. Dostępna była herbata pakowana w pudełeczka po 10 sztuk, małe kostki masła, kawa w saszetkach po kilka sztuk w pudełku. Byliśmy mile zaskoczeni.

Portugalski przysmak - suszony, solony dorsz. Tubylcy potrafią z niego zrobić wiele różnych potraw.


Restauradores

Zwiedzanie portugalskiej stolicy zaczęliśmy od dzielnicy zwanej Restauradores. Zdecydowaliśmy się pojechać tam metrem. Aby z podziemnej kolejki skorzystać musieliśmy kupić karty i doładować je za minimum 3 euro (plus 50 centów depozytu). Jeden przejazd kosztował 1,40 euro. Dzięki uprzejmości pana z obsługi dowiedzieliśmy się jak oszukać system, żeby nie płacić za Karolcię ;). Nie była to żadna filozofia. Wystarczyło dziecko ustawić przed sobą, zeskanować kartę i razem przejść przez bramkę.

Podbój Lizbony rozpoczęliśmy z placu Rossio, przeszliśmy wzdłuż ulicy Augusty, na której tłoczno było od turystów. Podążając za tłumem doszliśmy do Placu Komercyjnego, zwanego też Pałacowym. Po drodze minęliśmy windę świętej Justyny, łuki kościoła Karmelitów i wiele innych pięknych zakątków.

Fontanna na Placu Rossio.

Łuki kościoła Karmelitów.

Winda świętej Justyny, zwana też windą Carmo, ...

... na ulicy św. Justyny ;).

Tętniąca życiem ulica Augusty z wieloma kawiarniami, sklepikami i artystami sprzedającymi swoje dzieła.

Łuk triumfalny na Placu Komercyjnym.

Most 25. kwietnia, który wzorowany był i do złudzenia przypomina Golden Gate w San Francisco. Towarzyszy mu pomnik Cristo Rei (biały pomnik po lewej) powstał w oparciu o słynny pomnik Cristo Redentor w Rio.

Bario Alto i Estrella

Do Bario Alto i Estrella, innej dzielnicy starego miasta, mieliśmy pojechać autobusem albo tramwajem. Jednak, ponieważ kolejne miejsca, do których chcieliśmy dotrzeć, wydawały się być dość blisko, to postanowiliśmy się przejść. Zapomnieliśmy tylko wziąć pod uwagę faktu, że Lizbona, jak i reszta kraju, jest dosyć górzysta. Po wdrapaniu się na szczyt, do Miradouro de São Pedro de Alcântara, wszyscy mieliśmy spacerów szczerze dosyć.

Widoki wynagrodziły nam nasz trud :D.

Zregenerowaliśmy nieco siły ...

i zjechaliśmy na dół zabytkowym, żółtym tramwajem lizbońskim - Elevador da Glória.

Alfama

Po krótkim odpoczynku i obiedzie ruszyliśmy do Alfamy w poszukiwaniu Zamku Świętego Jerzego, którego mury widzieliśmy z tarasu w Bario Alto. Błądziliśmy między wąskimi uliczkami, między domami z małymi tarasami, na których rosły drzewa pomarańczowe albo cytrynowe i mnóstwo kwiatów. Wreszcie dotarliśmy do celu naszej wspinaczki. Kupiliśmy bilety i udaliśmy się na podbój tego średniowiecznego zamku.

Włoski deser Panna Cotta, z którym wiąże się mała anegdotka.
Zastanawialiśmy się nad wyborem deseru po obiedzie. Ja wybrałam i powiedziałam do Macieja, że wezmę Panna Cotta. Na co Karolcia zareagowała wybuchem śmiechu i powiedziała: 'Mama, Ty będziesz jadła Pana Kota?!'

Przy bramie wejsciowej do zamku.

Jeden z kilku pawi przechadzających się po dziedzińcach zamku.

Te kolorowe, nowoczesne budki otoczone tradycyjną zabudową zdają się być trochę nie na miejscu. 

Widok na most autostradowy Vasco da Gama, który jest najdłuższym mostem w Europie.

Soczysta zieleń i czerwień portugalskiej flagi.

W drodze powrotnej zaplanowaliśmy wejście do Oceanarium. Po całym dniu chodzenia po mieście byliśmy już tak zmęczeni, że chcieliśmy zrezygnować z tego punktu programu.W metrze odetchnęliśmy jednak nieco i zdecydowaliśmy się jednak pójść i tam.

Belém

Do tej dzielnicy, położonej trochę na uboczu Lizbony, wybraliśmy się w przeddzień naszego wyjazdu z Portugalii. Początkowo, w planach na ten dzień, mieliśmy wypad na wschód od stolicy, do miasteczek Evory i Elvas. Niestety Karolcia źle się poczuła wieczorem dzień wcześniej i nie chcieliśmy jej nadwyrężać, bo rano ciągle nie była w najlepszej formie. Poza tym, wszyscy byliśmy już dosyć zmęczeni intensywnym zwiedzaniem. Stwierdziliśmy, że bardziej skorzystamy z leniwego, spokojnego dnia.
Belem jest piękne. Moim zdaniem, jest to najładniejsza cześć Lizbony. Pogoda nam dopisała. Przeszliśmy się wzdłuż ruchliwych ulic, podziwiając piękną architekturę zakonu świętego Hieronima, Pomnika Odkrywców i wieży Belem. Zjedliśmy pyszny obiad, a na deser lokalne ciastka.

Piękne, białe mury zakonu świętego Hieronima.



Zakon widziany z platformy widokowej na szczycie Pomnika Odkrywców.

Kompas ułożony z kostki brukowej u stóp Pomnika Odkrywców.

Pomnik Odkrywców (Padrão dos Descobrimentos) - pamiątka czasów świetności Portugalii i ich kolonizatorskich zapędów.

Wieża Belem (Torre de Belém) - znak orientacyjny dla marynarzy, strażnica lizbońskiego portu, symbol portugalskiej potęgi, ale także więzienie.
Przez kilka miesięcy był tu przetrzymywany również polski generał, Józef Bem.

Lizbona jest piękna i ciekawa. Naprawdę warto ją zobaczyć. Pisząc ten post zdałam sobie sprawę, jak wiele jeszcze zostało do odkrycia w tym mieście. Coś mi się wydaję, że jeszcze tam wrócimy :).

Już w następnym wpisie zabiorę Was na Wzgórza Sintry.

2 komentarze:

  1. Wow! You guys covered a lot of ground and saw so much. This city looks amazing.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yes, it's a fab place and we did see a lot but there is still a lot more to see. We'll be going there again :D!

      Usuń