09 lutego 2014

Dobra książka to rodzaj alkoholu – też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)


... i też uzależnia!

Lubicie czytać? Ja uwielbiam! Książka zawsze była mi bliską towarzyszką - odkąd pamiętam. Niejednokrotnie musiałam wysłuchiwać narzekań mamy, bo zamiast jej w tym czy w tamtym pomóc, zamykałam się w swoim pokoju i wcielałam się w jednego z bohaterów interesującej lektury. Wraz z otwarciem książki znikałam dla całego świata.
Czytanie jest dla mnie ciągle czymś bardzo ważnym. Niestety, teraz nie mogę już poświęcić na to tyle czasu, co kiedyś. Obecnie oddanie się lekturze oznacza wykradanie krótkich chwil w ciągu dnia, albo zarwanie nocy. Trudno jest mi jednak odmówić sobie tej słodkiej przyjemności.

Niedawno skończyłam czytać Inferno Dana Browna. To już kolejna jego książka, która mnie całkowicie pochłonęła, a przeczytałam wszystkie które do tej pory napisał. Z każdą kolejną pozycją, coraz łatwiej jest przewidzieć posunięcia bohaterów, bo schematy wydarzeń powtarzają się. Niemniej, Brown tak inteligentnie buduje napięcie i rozkłada je na poszczególne rozdziały, że po skończeniu jednego trudno powstrzymać się przed rozpoczęciem kolejnego. Mój mąż mógłby coś na ten temat powiedzieć. Zwykle wygląda to tak:
Mąż: - Kończysz już? Idziemy spać?
Ja: - Tak, tylko doczytam rozdział do końca.
Po chwili:
Mąż: - O nie, nie! Zaczęłaś kolejny.
Ja: - No coś Ty, to ciągle ten sam. Już dużo mi nie zostało, jeszcze tylko chwilkę.

Wielu ludzi zarzuca Brownowi manipulację faktami i naciąganie rzeczywistości. W każdej z powieści można znaleźć pewne przekłamania i błędy. To prowadzi do gorących debat wokół twórczości jednego z najlepiej sprzedających się współczesnych pisarzy. Według mnie dowodzi to tylko świetności jego pisania. Autor potrafi tak sprytnie połączyć fakty z fikcją literacką, że trudno się zorientować co jest prawdą, a co tworem jego wyobraźni. Czy można mieć do niego o to pretensje? Przecież jego książek nie znajdziemy w księgarni, w dziale 'Dokument'.
Niezaprzeczalne jest jednak, że książki Dana Browna są bardzo bogate w szczegóły, zwłaszcza z zakresu architektury, sztuki i historii. To pokazuje, ile pracy musiał włożyć, żeby każda z nich powstała. Czytając jego powieści sporo dowiedziałam się o wielu ciekawych miejscach w Rzymie, Paryżu czy Waszyngtonie. W Inferno Robert Langdon zabiera nas na wycieczkę po Florencji, Wenecji i Stambule. W Wenecji jeszcze nie byłam, ale na krótką chwilę znów przeniosłam się pod drzwi florenckiego Baptysterium, do wąskiego korytarza kopuły Brunelleschiego i do przestronnych wnętrz Hagia Sophia. Z zapałem wertowałam przewodniki i albumy ze zdjęciami próbując ustalić czy aby zwiedzając nie pominęłam opisanych miejsc. Z dumą mogę stwierdzić, że odwiedziłam większość wartych zobaczenia obiektów, choć na pewno nie wszystkie. No cóż, może innym razem... .

A tu troszkę pięknych wspomnień :)

4 komentarze:

  1. To jest jak recenzja powiesci INFERNO.Widac,Justynko,ze brakuje Ci kontaktu z jezykiem ojczystym.Niemniej fajnie sie czyta i czekam na wiecej.Mama M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Mamus, ciesze sie, ze do mnie zagladasz :). Czy chcesz powiedziec jednak, ze nie potrafie wypowiedziec sie prawidlowo po polsku? Chyba sie musze obrazic ;). A tak powaznie, to pewnie, ze mi brakuje obcowania z jezykiem ojczystym. Przeciez od prawie dziesieciu juz lat obracam sie w srodowisku anglojezycznym.
      Ksiazki Browna tak mnie wciagaja, ze postanowilam im poswiecic jeden wpis. Jako ze Inferno bylo ostatnia pozycja na liscie przeczytanych ksiazek, to powstala mala recenzja :).
      Buziaczki :*

      Usuń
  2. Nie moge uwierzyc... Dzis przypomnialam sobie historie z czytaniem ksiazki w roli glownej. A rano tlumaczylam komus dlaczego boje sie ludzi ktorzy nie czytaja ksiazek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, po raz kolejny napisze: 'Great minds think alike'. Poza tym, wyglada na to, ze mnie w ogole nie musisz sie bac. Ksiazka to moj chleb powszedni!

      Usuń