01 lutego 2014

Droga do Raju


Nie masz oczekiwań, nie doznasz rozczarowań.
                             Olga Rudnicka – Lilith

Pesymizm pozwala oszczędzić sobie rozczarowań.
                             Douglas Hulick – Honor Złodzieja

Kto niczego się nie spodziewa, nie doznaje rozczarowań.
                             Erich Maria Remarque – Łuk triumfalny


Czy życie w Kanadzie spełniło wszystkie moje oczekiwania? Zdecydowanie nie! Rzeczywistość dosyć mocno zweryfikowała moje wyobrażenia. Czy można się temu dziwić? Też nie! Oznaczałoby to bowiem, że istnieje Raj na ziemi ;). Czy można kierować się przytoczonymi powyżej cytatami? Oczywiście, że nie! Życie pozbawione marzeń i oczekiwań nie byłoby wiele warte.

Rozważając możliwość przeprowadzki do Kanady, przeanalizowałam wiele konsekwencji tej decyzji. Niestety za mało czasu i uwagi poświęciłam chyba temu, jak bardzo moje życie się zmieni i temu, czy jestem na to przygotowana. Życie zaś zmieniło się diametralnie! Myślę, że właśnie z tego powodu trudno jest mi się tu zaaklimatyzować.
W Irlandii pracowałam na pełen etat oraz zajmowałam się domem i dzieckiem. Co prawda, praca nie była zbyt satysfakcjonująca i nie rozstawałam się z nią z łezką w oku, ale dawała mi poczucie, że robię coś poza sprzątaniem i gotowaniem, oraz że połowa naszego domowego budżetu to efekt mojej pracy. Okazuje się, że bycie, ujmijmy to ładnie, 'panią domu' i 'utrzymanką' męża niezbyt mi odpowiada. To silna potrzeba niezależności, która jest we mnie głęboko zakorzeniona powoduje, że tak boleśnie odczuwam jej utratę.
Wiedziałam, że rezygnacja z pracy wiąże się z tym, że będę miała więcej czasu. To była fantastyczna perspektywa - 'Hurrraaa! Nie będę już musiała wykradać czasu na wszystko!'. Okazuje się jednak, że zupełnie zbagatelizowałam fakt, że tu w Kanadzie nie będę miała z kim dzielić tego dodatkowego czasu! Los zadrwił sobie trochę ze mnie - teraz kiedy mam czas, nie ma wokół mnie ludzi z którymi mogłabym i chciałbym go spędzać.
Grzechem byłoby powiedzieć jednak, że wszystko w tej nowej sytuacji mi nie odpowiada. Cieszę się, że mogę spokojnie, bez ciągłego pośpiechu zająć się domem, że mogę pisać bloga (pracując na pełen etat nie mogłabym się w ten sposób wyrazić), że mogę więcej czasu spędzić z córką (chociaż bycie z dzieckiem 24h na dobę testuje moją cierpliwość), że mogę poczytać książkę, czy wypróbować nowe przepisy dla mojego małego alergika.

Próbuję uciszać te męczące, nie dające spokoju myśli i dać sobie i Kanadzie szansę. Nie jestem jednak w stanie zupełnie wyeliminować tęsknoty za tym co znam i lubię. Nie mam tutaj na myśli takiej geograficznej czy przestrzennej znajomości Dublina, ale coś tak banalnego jak sklepy z ciuchami, fryzjera, nie mówiąc już o lekarzu. W Irlandii wiedziałam gdzie się wybrać, żeby znaleźć to czy tamto. Tutaj muszę się tego uczyć na nowo. Z drugiej strony, cudownie jest mieć dużo większy wybór, chyba we wszystkim i nie musieć czekać na sofkę 12. tygodni, tylko 2 dni!

Zdaję sobie sprawę, że początki w nowym kraju zawsze są trudne. Mam też ogromną nadzieję, że zmiany których planujemy dokonać pozwolą mi bardziej docenić uroki kraju liścia klonowego. Pierwsza, to kupno auta! Już niedługo powinniśmy zostać jego szczęśliwymi posiadaczami - jak tylko uporamy się ze zorganizowaniem ubezpieczenia. Druga, to przeprowadzka do dzielnicy, w której jest o wiele więcej 'polskości'. Nie myślę tu nawet o samych Polakach (o takich sąsiadów jak w Adamstown byłoby trudno nawet w Polsce!), ale o polskich sklepach, kościołach, centrach kulturalnych, restauracjach, księgarniach. Trzymajcie kciuki, żeby się udało!

Ja tymczasem uśmiecham się do słońca przez zaciśnięte zęby i dalej walczę o swój Raj na ziemi!

Długa jest droga do raju skarbie, więc nie przejmuj się drobiazgami.
                                                                          Stephen King – Bezsenność


3 komentarze:

  1. Świetnie napisane i proszę o więcej takich artykułów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń