25 stycznia 2014

Kocham Paryż!


Włączyłam dzisiaj jeden z albumów 'The Great American Songbook' Roda Stewarta. Podoba mi się jego głos (on sam - niekoniecznie ;)), Dawno już go nie słuchałam. Jeden z utworów na tej płycie szczególnie mnie poruszył. Była to przeróbka utworu Louisa Armstronga - 'What a wonderful world'. Wiem, wiem - czym tu się ekscytować. Oryginały są lepsze, przynajmniej w większości przypadków! Myślę, że w tym również. Jednakże, to właśnie wersja Roda, kojarzy mi się z moją pierwszą podróżą do Paryża!


Pojechałam tam na przedłużony weekend z chłopakiem, żeby uczcić pierwszą rocznicę naszego związku. Było cudownie! Zakochałam się w Paryżu od pierwszego wejrzenia. To co, że był listopad? Choć nie było ciepło, to słońce ładnie nam przyświecało. Z mapą metra wielkości A5 jako przewodnik, udało nam się zobaczyć niezwykle dużo. Obowiązkowo był Luwr, katedra Notre Dame i Łuk Tryumfalny. Musieliśmy też wjechać na Wieże Eiffla. Jak się później okazało, na samym szczycie czekało mnie coś więcej niż samo podziwianie widoków oświetlonego nocą miasta zakochanych. To właśnie tam Maciej klęknął przede mną i poprosił o rękę! Oniemiałam z wrażenia, ale oczywiście zgodziłam się. Najpiękniejsze było to, że on wcale tego nie zaplanował. Nie miał ze sobą pierścionka. Po prostu magia miejsca tak na niego podziałała. Jeśli nie możecie się więc doczekać oświadczyn, dziewczyny, polecam zabranie swoich panów do Paryża ;)! Ale wracając do tematu. Co wspólnego ma z tym wszystkim 'What a wonderful world'? A to, że przez cały wyjazd podśpiewywałam sobie właśnie tę melodię. Szczególnie wyraźnie pamiętam spacer Polami Elizejskimi: starszych państwa trzymających się za ręce, dzieci bawiące się na trawnikach w kolorowych, jesiennych liściach, gorącą kawę z naleśnikiem w kawiarence przy deptaku, NARZECZONEGO tuż przy mnie. Wtedy, nucąc piosenkę Armstronga, myślałam sobie: 'Jaki ten świat rzeczywiście jest piękny!'

Luwr

Katedra Notre Dame

Wieża Eiffla

W stolicy Francji byliśmy jeszcze raz, kilka lat później. Był marzec - trochę cieplej niż poprzednio i jeszcze bardziej słonecznie. Inne to było zwiedzanie - powiedziałabym, bardziej dojrzałe. Wiedziałam dokładnie co chcę zobaczyć. Przestudiowałam przewodnik, a nawet dwa. W efekcie dotarliśmy do Centre Georges Pompidou, podziemnego centrum handlowego Les Halles, i Cmentarza Père-Lachaise (znajduje się tam m.in. grób Fryderyka Chopina, Edith Piaf, Jima Morrisona i Oscara Wilda).
Najcieplej z tego wyjazdu wspominam jednak popijanie kawki w jednej z kafejek przy Place du Tertre, na Montmartre. Cudownie było móc obserwować artystów przy pracy i podziwiać ich dzieła. Będąc na wzgórzu Montmartre nie mogliśmy też ominąć bazyliki Sacré Coeur, której biały masyw dumnie góruje nad Paryżem.
Drugim miejscem, które zrobiło na mnie spore wrażenie było Muzeum d'Orsay. Posunę się nawet do stwierdzenia, że podobało mi się tam bardziej niż w Luwrze! Nie jestem pewna czy to tematyka wystaw (bardzo lubię impresjonizm i post-impresjonizm), czy też może niezwykłość budynku (mieści się ono bowiem w byłej stacji kolejowej) wywarła na mnie takie wrażenie. Może i jedno i drugie się do tego przyczyniło... .
Rozczarowało mnie z kolei przedstawienie Féerie w Moulin Rouge. Nie było złe, ale nie zaparło mi tchu w piersiach, jak się tego spodziewałam. Pewnie dlatego, że mieliśmy miejsca przy samej scenie i nie byliśmy w stanie ogarnąć wszystkiego co się na niej dzieje. Warto było jednak zobaczyć to słynne show na żywo :).

Place du Tertre

Muzeum d'Orsay

 Centre Georges Pompidou

Sacré Coeur

Sąsiadce obok chyba nie za bardzo przypadł do gustu mój wybór muzyki, bo jak tylko płyta się skończyła, za ścianą dało się słyszeć głośną muzułmańską muzykę sakralną. Coś w tym stylu. Zwróćcie uwagę na piękną architekturę!



Rytmy te przypominają mi wakacje w Turcji, ale o tym może innym razem.

2 komentarze:

  1. Justyna, odgadlas moja zagadke, doskonale! Gratuluje! :) To byl Wersal. Wiecej na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uffff... . Ciesze sie, ze nie dalam plamy :). Nie powiem, zeby zdjecia byly bardzo sugestywne, ale z jakiegos powodu od razu pomyslalam o Wersalu. Fotografie, ktore dodalas do wpisu tez juz widzialam - piekne! Co do cudu w Kanie Galilejskiej to moglam sie domyslec. To akurat bardzo wymowna scena... . Pozdrawiam!

      Usuń