03 listopada 2014

Rozmowy w i o dniu Wszystkich Świętych


W sobotę, przy okazji dnia Wszystkich Świętych, postanowiłam opowiedzieć trochę Karolci o ludziach, którzy byli ważni w życiu moim i mojego męża, a których córcia nie mogła poznać, bo odeszli zanim się urodziła. Mówiłam jej, że drugie imię ma  po Macieja babci i mojej prababci, że mój dziadek miał na imię Janek, tak jak jej dziadek, że ona urodziła się tego samego dnia, co wiele lat temu moja inna prababcia i kilka jeszcze innych historii. Maciej spoglądał na mnie z dezaprobatą i tylko kręcił głową. Twierdził, że to zbyt wcześnie na takie historie i mówienie o śmierci. Nie zraziło mnie to jednak i kontynuowałam. Karolina, oprócz chwili wzruszenia w momencie, kiedy pytała, czy było mi smutno jak mój dziadek zmarł, wydawała się być nieporuszona tematem śmierci i odchodzenia bliskich. Nie zdziwiło mnie to, bo nie oczekiwałam wcale, że zrozumie wszystko o czym do niej mówiłam, a już tym bardziej, że się tym przejmie. Chciałam po prostu w ten sposób uczcić pamięć tych, których już z nami nie ma, a jednocześnie zapoznać Karolcię z tradycją dnia Wszystkich Świętych.

W niedzielę przy śniadaniu okazało się jednak, że Karolina tematem naszej rozmowy z poprzedniego dnia przejęła się bardziej niż się spodziewałam, bo w pewnej chwili zapytała:
- Mama, a czy ja też umrę?
Trochę mnie to pytanie zaskoczyło, a wymowne spojrzenie męża wołało: 'A nie mówiłem!'. Szybko się otrząsnęłam i odpowiedziałam:
- Tak Kochanie, Ty też kiedyś umrzesz, ale zanim to nastąpi, masz jeszcze bardzo, bardzo dużo czasu.
Ta odpowiedź chyba ją zadowoliła, bo wróciła do jedzenia pysznej jajecznicy, którą z tatą wcześniej przygotowali. Coś nie dawało jej jednak spokoju, bo po chwili znów zapytała:
- Mama, a czy Ty i tata też umrzecie?
Na to pytanie byłam już przygotowana i powiedziałam:
- Tak córeczko, my też kiedyś umrzemy. Każdy kiedyś umiera.
A ona na to:
- A kiedy umrzecie?
Odpowiedziałam:
- Nikt tego dokładnie nie wie, ale mamy nadzieję, że przed nami jest jeszcze wiele lat życia.
Na tym zakończyliśmy rozmowę, dokończyliśmy śniadanie i zajęliśmy się zabawą, a Karolcia już do tego tematu więcej nie wróciła.

Kiedy usłyszałam jej pytanie, przez moment zwątpiłam, czy rzeczywiście nie za wcześnie podjęłam rozmowę na ten trudny temat. Jeśli wziąć jednak pod uwagę, jak dużo zrozumiała, to jestem przekonana, że był to dobry moment. Nie chcę, żeby temat śmierci był w naszym domu tabu i mam nadzieję, że takie podejście pomoże Karolci nie bać się czegoś, co, czy tego chcemy czy nie, jest częścią naszego życia.


3 komentarze:

  1. Powiem Ci, że odważnie podeszłaś do tematu. Jest to trudne i byłam ciekawa Twoich odpowiedzi, ale wybrnęłaś bardzo dobrze. Tak jak jednak napisałaś, nawet jeżeli Karola nie zrozumiała wszystkiego, to na pewno śmierć nie powinna być tematem tabu. Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Monika! Szczerze, to wcale się nie spodziewałam, że nasza rozmowa potoczy się w ten sposób. Wierzę jednak, że lepiej z dzieckiem rozmawiać na trudne tematy, niż pozwolić mu szukać odpowiedzi na dręczące pytania wśród kolegów, czy gdzieś na internecie ... .

      Usuń
  2. Popieram mowienie prawdy I bez jakiegos tam owijania w bwelne! Z dziecmi trzeba mowic otwarcie. POdobno to poplaca w przyszlosci ;)
    Kiedys w ktoryms podreczniku dla rodzicow przeczytalam ze im szybciej I otwarciej zaniemy z dziecmi rozmawiac na wiele spraw, to nie tyle nie bedzie to dla nich zbyt szokujace co I szybciej I latwiej zrozumieja pewne rzeczy/tematy. W podreczniku opisane bylo podobnie, ze najczesciej wlasnie reakcja powinna byc wlasnie taka jak przytoczylas. Karolcia nigdy nie wrocila do tego tematu.
    Pozdrawiam Aneta

    OdpowiedzUsuń